ArchiPaper — czyli jak wyjść poza trendy i odnieść sukces

Nikt otwarcie tego nie powie, ale każde z nas chciałoby (chociaż odrobinę), aby nasz projekt został porwany w internetową podróż i pokazał się na kilku poczytnych blogach i stronach o grafice, architekturze, designie lub sztuce. W końcu coś tworzymy i nawet jeśli jest to tylko opakowanie czyjegoś projektu lub produktu, to dodajemy tam kawałek siebie i chcemy podnieść wartość całego tematu :) Zawsze miło jest widzieć, że nasza praca oraz indywidualna wizja trafia do szerszego grona odbiorców i wzbudza pozytywne emocje.

Dziś czas na krótką historię właśnie takiej podróży.

“Łamanie schematów jest bardzo ożywcze dla naszej kreatywności.”

To zdanie jest chyba najlepszym komentarzem do twórczości Rafała Barnasia — jednego z bardziej oryginalnych Artystów Arch-Wiz w Polsce. Właśnie jego produkcje niejednokrotnie są tymi, które zdobywają “bilet na internetowe tournée” :D

Udało nam się złapać Rafała na krótką pogawędkę i zgłębić jego spojrzenie na “…realizm”, trendy oraz porozmawiać o jego ostatniej wyjątkowej produkcji ArchiPaper. Wszyscy wykonujemy wizki i każde z nas chce zrobić coś z polotem. Gonimy fotorealizm, dłubiemy najdrobniejsze detale, siłujemy się z zestawem skryptów i dodatków do 3D, a przychodzi taki Jegomość i zamiata.

Zapraszamy na wywiad z Rafałem, poznaj jego zaplecze, jak pracuje oraz jak wyglądała od środka produkcja filmu ArchiPaper.


Rafał-Barnaś.jpg

Rafał Barnaś

Jestem architektem, autorem animacji i filmów krótkometrażowych, twórcą wizualizacji architektonicznych, muzykiem, założycielem i liderem pracowni Unique Vision Studio, której głównym polem działania są szeroko pojęte sztuki audio wizualne, przestrzeń identyfikacji wizualnej architektury, wizualizacji, animacji, filmu i muzyki.

Zostałem trzykrotnie nominowany w ramach prestiżowego festiwalu 3d Awards: w 2012, 2016 i 2019. W 2016 roku na gali w Wiedniu odebrał statuetkę za pierwszą nagrodę CG Architect 3d Awards w kategorii Best Film.

www

Michał Nowak | Biznes Wizualizacji - Znamy się już dobrą chwilę. Kilka razy występowałeś na rodzimej konferencji BW3 i Twoja twórczość zdecydowanie wyróżnia się na tle polskiej sceny Arch-Wiz. Wielokrotnie Twoje realizacje wychodzą poza standardowe ramy i stylistykę wizualizacji. Skąd czerpiesz pomysły i inspiracje oraz nowe spojrzenie na naszą pracę? Jak udaje Ci się wyjść z dość “standardowych” schematów?

Rafał Barnaś | Unique Vision Studio - W dużym stopniu związane jest to z genezą mojej twórczej działalności. Bardzo wcześnie, bo już w wieku dwóch, trzech lat, zacząłem rysować i malować. Na początku kopiowałem rzeczywistość, malowałem głównie pejzaże i portrety. Po jakimś czasie zorientowałem się, że znacznie ciekawsze jest to, co płynie z naszej wyobraźni, bo ona nie jest ograniczona ramami wyznaczonymi przez widzialną rzeczywistość. Wtedy też zacząłem malować bardziej abstrakcyjnie, symbolicznie, za czym poszły również określone środki stylistyczne, a w efekcie krystalizował się mój styl, który widoczny jest również w mojej obecnej twórczości. W wizualizacji objawia się to w zdecydowanej, soczystej kolorystyce, malarskości, pewnemu niedopowiedzeniu. Poszukiwanie nowych rozwiązań na pewno wynika też po części z mojej osobowości, z charakteru. Lubię kwestionować różne aspekty rzeczywistości, zadawać pytania, drążyć różne zagadnienia w poszukiwaniu rozwiązania, czy też prawdy. Stosunkowo krytycznie reaguję na nowe trendy i ich często powszechną, bezrefleksyjną aprobatę większości. Sądzę, że poszukiwanie nowych rozwiązań i łamanie schematów jest bardzo ożywcze dla naszej kreatywności, budowania entuzjazmu i rozwoju na twórczych płaszczyznach. Dodatkowo, w obecnym czasie może być to wyjątkowo zasadne, bowiem kończy się epoka, której główną motywacją było osiągnięcie fotorealistycznych rezultatów. Kilkadziesiąt lat wysiłków kilku pokoleń programistów, producentów oprogramowania, grafików, artystów, właśnie wieńczy sukces. Pełen fotorealizm jest już łatwo osiągalny, a koszt jego produkcji niski i z każdą chwilą maleje. Podobnie jak stopień skomplikowania narzędzi, które są potrzebne do jego osiągnięcia. Skoro koniec każdej epoki wyznacza początek nowej, sądzę, że tym razem będzie podobnie i to dobry czas na poszukiwanie nowych środków artystycznego wyrazu w opowiadaniu nie tylko o architekturze.

 

Michał - Skoro nie fotorealizm, to co? Jakiś inny “...realizm” Po części sam to dostrzegam już od pewnej chwili, bo oczekiwania klientów powoli się zmieniają, ale cały czas jest to marginalny proces ... Chyba nie chcesz powiedzieć, że nasza branża dotarła do swego rodzaju ściany i mamy się szykować na przebranżowienie? Co dalej — gdybyś miał głośno pogdybać, to jak widzisz najbliższe kilka/kilkanaście lat w Arch-Wiz?

Rafał - Myślę, że nie ma powodu, by się przesadnie obawiać o przyszłość branży. Zmiany, o których wspomniałem, najbardziej widoczne będą w innych rodzajach sztuk wizualnych, przede wszystkim w filmie i animacji. Przestrzeń wizualizacji architektury w zdecydowanie mniejszym stopniu weźmie udział w poszukiwaniu nowych środków wyrazu (a szkoda), bo tutaj chodzi przede wszystkim o precyzyjną informację, a nie o historię, emocje, odczucia, jak to ma miejsce w innych dziedzinach twórczych. Tak więc sądzę, że foto realizm w ilustrowaniu architektury zawsze będzie pożądany, ale z uwagi na łatwość jego dostępności, będzie to zwyczajnie usługa coraz mniej kosztowna. Fotorealizm na wyciągnięcie ręki to również większa liczba wizualizatorów, właśnie z uwagi na niski poziom trudności. To jeszcze bardziej obniży ceny usług. Już dzisiaj obserwujemy, że poziom jakości wizualizacji w skali globalnej coraz bardziej się wyrównuje. To tak jak z rozwijającymi się gospodarkami albo futbolem ostatnich dziesięcioleci. We wczesnych stadiach rozwoju branży, różnice jakości oferowanych usług są bardzo duże, ale mijający czas i postęp w danej dziedzinie je minimalizuje. To z kolei sprawi, że coraz większe znaczenie na rynku będą odgrywać duzi gracze oferujący usługi na wysokim poziomie za bardzo atrakcyjne wynagrodzenie. Arch-Wiz może zacząć przypominać – o ile już to nie nastąpiło w dużej mierze, przemysł, seryjną produkcję bardziej techniczną niż artystyczną. Ale też nie przesadzałbym w tym względzie, bo jednak pierwiastek twórczy nawet w czystej, ogołoconej ze stylistyki, fotorealistycznej wizualizacji jest przecież niezbędny – kadr, kompozycja, światło, kolor. Ktoś to musi czuć i odpowiednio ustawić.

Myślę, że skoro rozwój ostatnich dziesięcioleci przebiegał pod znakiem dążenia do fotorealizmu i w końcu cel został osiągnięty, to musi jednak nastąpić też jakieś odbicie, nawet w tak stosunkowo hermetycznej i opornej na szał twórczy dziedzinie jak Arch-Wiz. Zresztą, jeśli wszyscy oferować będą hiperrealizm, to tym bardziej cenne i pożądane stanie się coś innego, nieszablonowego. Tak jest ze wszystkim. Nisza, produkt ekskluzywny. Wyjątkowy styl, wrażliwość, ciekawy artystyczny szlif, klimat, umiejętność przeniesienia na obraz wrażenia, uczuć, atmosfery. To wszystko, co już dzisiaj widzimy. A kto wie, może niebawem nieruchomy obraz wyparty zostanie całkowicie przez ten ożywiony, udźwiękowiony, wyreżyserowany i nastąpi roszada warsztatowa? Zobaczymy.

 

Michał - Ciekawe i realne spostrzeżenia w kwestii przyszłości naszego podwórka. Mówisz o warsztacie oraz możliwych zmianach i właśnie o to chciałbym spytać Wielokrotnie wspominałeś i pokazywałeś, że Twój warsztat w znacznym stopniu opiera się o techniki 2D. Co ciągnie Cię w tę stronę i dlaczego właśnie takie narzędzia? Dostrzegasz jakąś przewagę 2D nad 3D?

Rafał - To wynika z kilku kwestii. Mam wrażenie, że narzędzia 2D pozwalają na bardziej spontaniczne, bezpośrednie działanie. Między autorem a tworzywem nie ma tak dużej bariery technologicznej, jak w przypadku wykorzystania zaawansowanych narzędzi 3D. Ta bezpośredniość, spontaniczność w działaniu i namacalny, natychmiastowy wpływ na rezultaty zdecydowanie bardziej mnie pociąga. Sądzę, że im więcej narzędzi, tym mniej spontaniczności, a to potrafi negatywnie wpłynąć na relację twórcy i jego dzieła. Tak ja to przynajmniej pojmuję. Inna sprawa, że oprogramowanie wciąż się zmienia i to aktualne pozwala w coraz większym stopniu skracać dystans, o którym wspomniałem i osiągać oczekiwane, nawet mocno artystyczne i abstrakcyjne efekty, w krótkim czasie. W związku z tym, choć wciąż największą sympatią darzę rozwiązania 2D i ja w coraz większym stopniu opieram się na narzędziach 3D.

 

Michał - Jednak nie samym 2D żyjesz ;) Animacja i film, to też gałęzi kreatywne, w których czujesz się swobodnie. Twoja ostatnia produkcja ArchiPaper to przykład wyjątkowej realizacji właśnie w ruchu. Materiał bardzo świeży i zdecydowanie unikatowy w swojej formie wizualnej. Proszę, opowiedz coś więcej o tym projekcie.

Rafał - W 2018 roku pracowałem nad krótkim filmem o pracowni mojego brata, Bogusława Barnasia, który również jest architektem. Podczas realizacji zdjęć makiet jego projektów przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Ciekaw byłem, jaki efekt mogłoby przynieść ożywienie takiego fizycznego modelu, wprawienie go w ruch z użyciem jedynie papierowych elementów. Ciekawość zamieniłem w jedną, drugą a później kolejne próby i w taki właśnie sposób, ten dość przypadkowy projekt rozwinął skrzydła, a jego realizacja nabrała tempa. Co istotne, całość nie otrzymała fabuły. Stwierdziłem, że to będzie swoisty audio wizualny eksperyment, pretekst do wypróbowania różnych pomysłów, próba nowego języka stylistycznego. Bardzo lubię łączenie mediów tradycyjnych, animacji poklatkowej, kreskówki, metod 2D+, możliwości lustrzanki i grafiki 3D. To wszystko znalazło ujście w krótkometrażu o architekturze. Przy okazji wykorzystałem ten projekt, by sprawdzić się również w kontekście kompozycji muzyki. Kilka miesięcy wcześniej zacząłem grać na pianinie, a w związku z tym, że miałem już wówczas dość konkretne plany w kontekście pisania muzyki, ArchiPaper był idealną okazją do sprawdzenia się w boju jako początkujący kompozytor. Animacja była dla mnie również chrztem bojowym w kontekście ekspozycji materiału, promocji, dystrybucji i drogi festiwalowej.

 

Michał - Wymagająca produkcja. Czy z racji oryginalnej formy i braku wydeptanych ścieżek warsztatowych trafiłeś na jakieś wyzwania lub problemy w całym procesie? Co okazało się najtrudniejsze w całej realizacji?

Rafał - Tak jak wspomniałeś, nigdy wcześniej nie pracowałem w takiej estetyce. Osiągnięcie spójnego stylistycznie i satysfakcjonującego wizualnie obrazu było największym wyzwaniem. Pamiętam, że wymyślając formę tak prozaicznych elementów, jak drzewa, spędzałem mnóstwo czasu, próbując różnych rozwiązań. Sekwencje oparte na technice stopklatki również wymagały wielu prób. Całość prac wykonywałem samodzielnie i już sam ten fakt definiował i potęgował ilość czasu, którą należało poświęcić na realizację projektu. Myślę, że poważnym wyzwaniem przy tego typu działaniach jest to, by je po prostu ukończyć, by wytrwać. Produkcja zajmuje wiele tygodni, a nawet miesięcy w związku z czym mogą pojawić się chwile zwątpienia. Motywacja musi być odpowiednio przekonująca. W pewnym momencie rozważałem wplecenie w całość fabuły, wprowadzenie postaci. Wiązałoby się to jednak z bardzo dużym dodatkowym nakładem pracy. Ostatecznie uznałem, że na fabułę przyjdzie czas przy kolejnych projektach. Myślę, że to była dobra decyzja. Czasami trzeba odpuścić. Sfinalizować temat i przejść do kolejnego.

 

Michał - Ok, kompromisy zdarzają się w każdym temacie i każdy znajdzie coś do dopracowania w swoich pracach. Jednak chyba wyciągnąłeś z tego jakąś dobrą zabawę? Z czego jesteś najbardziej dumny w kwestii ArchiPaper?

Rafał - Chyba najbardziej cieszy mnie to, że udało mi się osiągnąć wrażenie, atmosferę i klimat, którą sobie na samym początku założyłem i wymyśliłem. Chciałem, by obraz stał w opozycji do współcześnie preferowanych trendów dynamicznego montażu i efekciarstwa. ArchiPaper miał emanować błogim spokojem, sielskością, snuć swoją abstrakcyjną historię nieśpiesznie, leniwie, tchnąc jednocześnie w widza coś pozytywnego, coś dobrego. Myślę, że to się udało, bo zdecydowana większość widzów, z którymi rozmawiałem, ma takie właśnie odczucia. Zadowolony jestem również z mojego pierwszego sprawdzianu muzycznego. Całość prac w tej materii zajęła mi osiem dni. Wyzwaniem w tym kontekście było oddanie zmian nastrojów, które w obrazie wiążą się z nagłą zmianą pogody. Z tego jestem usatysfakcjonowany.

 

Michał - Produkcja zdecydowanie zachwyca i powtórzę się, ale jest w niej dużo świeżej i oryginalnej formy wizualnej. Nasza branża goni hiperrealizm, a Ty przekornie wybierasz inny kierunek estetyczny — dlaczego? To świadoma decyzja, czy zwykły przypadek i odskocznia od codziennej rutyny?

Rafał - Hiperrealizm zawsze będzie cenny w opowiadaniu o architekturze. To jest pewne. Czysty fotorealizm wydaje mi się jednak stosunkowo nudny, pozbawiony tej artystycznej warstwy, która płynie z wyobraźni. Oczywiście fotorealizm fotorealizmowi nie równy, bo gdybyśmy założyli, że on sam jest jakąś wyjątkową wartością, należałoby wówczas stwierdzić, że każda fotografia, która przecież jest na wskroś fotorealistyczna, jest dobra, interesująca. A wiemy, że tak nie jest. W związku z tym wizualizacja fotorealistyczna doprawiona błyskotliwym pomysłem na kompozycję, ciekawe światło, pomysłową aranżację poszczególnych planów w zdarzenia, może być tworem świetnym, poprawnym, a nawet wybitnym pod wieloma względami. Nie zmienia to jednak faktu, że fotorealizm jest ograniczony do ram rzeczywistości, w której jest zamknięty. Wyobraźnia natomiast nie zna takich granic. Sądzę więc, że dodanie do powyższego przepisu na poprawny twór, przyprawy artyzmu, garści abstrakcji, stylistyki i nutki subiektywnej interpretacji, może jedynie wzbogacić obraz, uczynić go bogatszym dziełem. Cały wysiłek branż CGI ostatnich dziesięcioleci to próba wynalezienia tego współczesnego odpowiednika niegdysiejszego aparatu fotograficznego. Tamten rejestrował rzeczywistość, a dzisiejszy, cyfrowy ma ją kreować. I to się udało. Właściwie teraz jest ten moment. On jeszcze chwilę potrwa, bo ostatecznym zwieńczeniem wysiłków będzie skrajna minimalizacja kosztów i czasu potrzebnego na jego produkcję. Tylko co potem? Moim zdaniem zrealizuje się to, co wydarzyło się z malarstwem, wraz z wynalezieniem aparatu fotograficznego. Nastąpiło odejście od realizmu. Doszło do prawdziwej eksplozji "izmów", nowych gatunków stylistycznych.

 

Michał - Chyba nie zaprzeczysz, że w przypadku ArchiPaper miałeś prostszy start z czymś kompletnie nowym i nietypowym, biorąc pod uwagę, że animacja ilustruje projekt Twojego brata, Bogusława Barnasia i jego BXB Studio. Co, gdy klientem jest ktoś obcy? Masz jakiś zestaw sprawdzonych porad, który mógłbyś polecić, by przekonać inwestora do czegoś kompletnie nowego i oryginalnego?

Rafał - Rzeczywiście w przypadku ArchiPaper, do realizacji musiałem przekonać tylko dwie osoby. Brata i siebie. W relacji z klientami sprawa nie jest już taka prosta, chociaż muszę powiedzieć, że kilka razy udało mi się przekonać do własnej, nietypowej wizji, która absolutnie wykraczała poza wstępnie przyjęte przez klienta ramy. Lubię w tym kontekście przywoływać realizację pełnej identyfikacji wizualnej grzejników łazienkowych. Tematu, wydawałoby się na wskroś prozaicznego, bez większego potencjału. Udało mi się przekonać inwestora, by katalog przypominał efektowne, solidne opakowanie gry komputerowej. Na okładce kilkanaście odrzutowców wykonywało akrobację, pozostawiając na niebie smugi w kształcie produktu klienta. Całość opracowania wypełniona była tego typu pomysłowymi obrazami i absolutnie nie przypominała oferty konkurencji. Realizacja wypaliła spektakularnie. Klient w krótkim czasie pomnożył dochody, a obecnie, po ośmiu latach od tamtej współpracy wrócił i zlecił kolejną wizualną odsłonę prezentacji jego produktu.

W kontekście próby proponowania klientowi własnej, nietypowej wizji, na pewno bardzo istotna w tym względzie jest autentyczność. Zdecydowanie łatwiej przekonać inwestora do unikalnego rozwiązania, jeśli faktycznie sami mocno jesteśmy przekonani o jego potencjale, pałamy pasją i entuzjazmem. To jednak może nie wystarczyć. Zwłaszcza działając na polskim rynku, gdzie wciąż stosunkowo często minimalizacja kosztów jest priorytetem. Do tego dochodzi niski poziom edukacji w obszarach szeroko pojętej estetyki. W takim momencie trzeba być dobrym negocjatorem, psychologiem, innowatorem i nauczycielem w jednym...

 

Michał - Jestem przekonany, że Twoje otwarte myślenie i kierunek rozwoju pozwoliły Ci zrobić tym materiałem trochę szumu, bo musisz przyznać, że to chyba Twoja najbardziej nagradzana produkcja. Zapewne znam tylko ułamek całego obrazu, ale ostatni rok to same festiwale i konkursy, z których często wracasz z nagrodami i wyróżnieniami. Jak to wygląda z bliska i jakie głosy można usłyszeć o ArchiPaper spoza branży?

Rafał - ArchiPaper rzeczywiście zrobił małe zamieszanie, cieszę się z każdej nagrody i wyróżnienia. Dotychczas obraz otrzymał nominację na 3D Awards, zwyciężył na 13 międzynarodowych festiwalach, a na kilkudziesięciu kolejnych otrzymał nominacje i oficjalne selekcje. Pokazywany jest też w wielu instytucjach kultury na całym świecie. Taki odzew to pozytywny kopniak do dalszej pracy. Oczywiście należy zachować odpowiednie proporcje i umiar, co też czynię, bo mimo pozytywnego odbioru i nagród, ta animacja nie miała większych szans, by skutecznie rywalizować na najbardziej znaczących festiwalach. Ale nie taki był mój cel przy tej produkcji. Potraktowałem ją bardziej jako projekt na przetarcie. Udało się wygrać kilkanaście kameralnych festiwali, na kilka znaczących uzyskać selekcję. Pojawił się dystrybutor, trochę nowych kontaktów. Mnóstwo ciepłych komentarzy od widzów i twórców z całego świata. Na pewno kilka drzwi udało się uchylić i przy kolejnych projektach powinno być łatwiej z realizacją.

 

Michał - Czy takie wyróżnienia i komentarze dają Ci poczucie spełnienia się jako artysta? Można to traktować jako “walutę” i wynagrodzenie za ciężką pracę?

Rafał - Ciepły odbiór twórczości, entuzjazm widzów to dla mnie duża rzecz, radość i satysfakcja, bo w końcu tworzy się dla ludzi. Czy nazwałbym to walutą i wynagrodzeniem? Tak bym tego nie ujął. Pojęta w ten sposób twórczość byłaby trochę ryzykowna, jak handel. Obliczona na dobry odbiór szybko mogłaby ulec pokusie i przekształcić się w populistyczną, modną chałturę dopasowaną do obowiązujących aktualnie gustów. Myśląc na przykład o moich nadchodzących projektach filmowo muzycznych, nie skupiam się na tym, by trafić w mody, trendy i uzyskać wynik. Wręcz przeciwnie. Staram się zaglądać do swojej duszy i zrealizować coś, co pojmuję jako dobre i piękne. Tworząc, chcę coś ofiarować, przekazać, podzielić się. A gdy pojawiają się odbiorcy, widzowie, słuchacze, którzy czerpią z tego, to nic tylko się cieszyć.

 

Michał - Ok, to co teraz? Czym jest Twój "króliczek", za którym gonisz, masz jeszcze głód na więcej? Czujesz jeszcze przestrzeń do zdobycia lub masz jakieś swoje kolejne cele?

Rafał - Rozwijam Unique Vision Studio. Ilustrowanie architektury to rzecz, której na pewno nie porzucę. Myślę o realizacji szkoły postprodukcji. Intensywnie uczę się gry na pianinie. Wykombinowałem to sobie tak, że w pracowni wstawiłem pianino akustyczne, a w mieszkaniu elektryczne. Gdzie się nie obrócę, potykam się o pianino. Liczę na to, że najbliższe dwa lata ćwiczeń pozwolą mi na bardzo swobodną grę. Do końca roku chciałbym zamknąć realizację mojego muzycznego krótkometrażu "Wanderer". To pierwszy z planowanej serii autorskich utworów zilustrowanych filmowymi miniaturami. Całość zapewne złoży się na pierwszy album, ale w tej materii sytuacja jest rozwojowa i sam nie wiem, w jakim dokładnie kierunku te pierwsze projekty muzyczne powędrują. Różnych twórczych pomysłów jest więcej, ale ich krystalizacja wymaga czasu i może zostawię opowieść o nich na inną okazję.

 

Michał - Plany bardzo ambitne i wymagające pełnego skupienia. Czy nie zabija Cię zwykła praca i balansowanie pomiędzy sztuką a komercją, pieniądzem, a zadowoleniem? Jak udaje Ci się sprawnie poruszać po tej grani i nie zatracić się w żadnej z przestrzeni?

Rafał - To rzeczywiście niełatwe i niestety nie mam w tym względzie złotej rady ani idealnych rozwiązań. Optymalnie byłoby być niezależnym finansowo albo mieć wsparcie niegdysiejszych mecenasów sztuki. Skoro jednak póki co oba powyższe pozostają jedynie w repertuarze życzeń, zmuszony jestem nieustannie szukać tego balansu, złotego środka, tak, by żadna z tych przestrzeni nie ucierpiała. Nie jest to łatwe. Bywa frustrujące. Mam świadomość, że gotuję sobie niełatwy los, zajmując się tak wieloma dziedzinami.

 

Michał - Czyta nas sporo ludzi szukających jeszcze swojej drogi — architektów, projektantów, grafików oraz innych artystów. Nie każdy jeszcze odnosi takie sukcesy i ma tak jasny kierunek swojej kariery jak Ty. Co mógłbyś im doradzić ze swojego doświadczenia i obecnej pozycji?

Rafał - Doradziłbym skromnie, by szukać swojej drogi, tego, co nas pociąga, co lubimy robić. Odkrywając i rozwijając nasze talenty, pracując nad tym, co sprawia nam szczególną radość, łatwiej dojdziemy do dobrych rezultatów, a na to, w każdej, nawet najbardziej prozaicznej dziedzinie znajdą się odbiorcy. Pozwalajmy sobie popełniać błędy, bo tylko ten ich nie popełnia, kto nic nie robi. Zachęcam, by nieustannie zadawać sobie pytania i szukać na nie odpowiedzi. To pozwoli wciąż weryfikować, czy podążamy w dobrym kierunku, a jeśli nie, korygować ścieżkę. W twórczości warto szukać swojego stylu, nawet jeśli początki będą trudne. Przyda się konsekwencja, dobre nawyki i pracowitość. Warto marzyć i wyznaczać sobie ekscytujące nas cele, a później w miarę możliwości je realizować, choćby w mniejszym zakresie i w dłuższej niż zakładana pierwotnie perspektywie czasowej.


Projekty własne i rozwój (nie tylko w komercyjną stronę) jest trudny i wymaga więcej siły niż normalna praca w Arch-Wiz. Jednak każdy, kto znajdzie w sobie tę siłę i konsekwentnie będzie szedł trudniejszą drogą, ma spore szanse odnieść spory sukces. Najlepszym przykładem może być Rafał, jego historia oraz produkcja ArchiPaper ;)

Zapraszamy do komentowania i zadawania pytań w komentarzach. Podobało się — zostaw like!

Włożyliśmy w to sporo pracy, więc jeśli materiały tego typu są dla Ciebie wartościowe to mamy prośbę: pomóż dotrzeć do innych osób, którym ta wiedza może pomóc. Może wśród znajomych masz kogoś, komu warto podesłać ten artykuł? Podeślij link mailem, Messengerem albo udostępnij na Facebooku. Dzięki!

Previous
Previous

Wycena wizualizacji 3D

Next
Next

Szczerze o początkach